Ups and downs  destylarni Tullibardine…

Ups and downs  destylarni Tullibardine…

Przezwyciężając wiele minionych wyzwań oraz trudności, przed destylarnią położoną w Blackford rysuje się świetlana przyszłość. Jednak będąc uczciwym, należy przyznać, że  historia destylarni Tullibardine pełna jest wzlotów i upadków. Owoc wyobraźni  sławnego budowniczego destylarni Williama Evansa, odpowiedzialnego także za destylarnie Jura i Glenallachie rozpoczął działalność w 1949 roku i jak się zwykło przypominać, był pierwszą destylarnią otworzoną w Szkocji po niesławnym kryzysie branży, wywołanym przez braci Pattison pod koniec XIX wieku. Chociaż prawdą jest że kryzys ten pochłonął wiele ofiar i wyhamował wznoszącą falę na której powstawały destylarnie, tak naprawdę dwa inne projekty poprzedziły otwarcie Tullibardine. Były to  Malt Mill w 1908 i Inverleven w 1938 roku.

Destylarnia powstała na miejscu dawnego browaru w Blackford, w regionie Perthshire, nieopodal autostrady A9. Teren ten mógł się poszczycić długoletnią tradycją piwowarską, sięgającą korzeniami do 1488 roku, kiedy to w drodze na koronację król Jakub IV zatrzymał się w okolicy, aby piwem ugasić pragnienie.  Miejscowość Blackford jest także siedzibą firmy Highland Spring, butelkującej najwyższej jakości wodę.

Pierwsze dni działalności destylarni to czasy prosperity i produkcji pełną parą. Niewiele później nieudana próba wrogiego przejęcia przez ważnego odbiorcę spowodowała odcięcie destylarni od zamówień, zmniejszenie produkcji i kłopoty z przepływem gotówki. Z pomocą przybył pośrednik handlowy i blender  z Glasgow- Brodie Hepburn, który finalnie odkupił destylarnię w 1953 roku. Niecałe dwie dekady później, destylarnię przejęła firma Invergordon Distillers, rozbudowując ją o kolejną, drugą parę alembików. W 1993 roku pojawił się kolejny właściciel, firma Whyte & Mackay. Zaledwie rok później , uznając ją jako niepotrzebną część swojego port folio ,Whyte & Mackay zamknął Tullibardine, otwierając tym samym drogę do niemalże 10-cio letniej przerwy w jej działalności. Ten smutny okres historii destylarni został przerwany w 2003, kiedy to grupa prywatnych inwestorów zakupiła ją za 1,1 mln funtów. W roku 2011 destylarnię przejęła firma Terroir Distillers , filia grupy Maison Michel Picard, która swoje początki budowała jako mała firma winiarska. Pierwszymi krokami w branży whisky było odkupienie od Glenmorangie  w 2008 roku dwóch marek whisky mieszanej : Highland Queen i Muirhead.

Od tego czasu przez destylarnię przeszła lawina inwestycji, a właściciele przejęli kontrolę nad każdym etapem produkcji, od dostarczania słodu jęczmiennego począwszy , do finalnego opakowania produktu.

Co więcej, przejęto także przylegające do destylarni centrum handlowe wraz z parkingiem, przekształcając całość zarówno we własny „ bottling plant” jak również „ cooperage center”.

Zwiedzający destylarnię będą dzięki temu mieli okazję przyjrzeć się procesowi produkcji od początku do samego końca. Własne stanowisko bednarskie z uwagi na niesławną przeszłość ( produkcja whisky na potrzeby średniej jakości blendów) było istotne , gdyż  umożliwiało kontrolę jakości nad drewnem w którym whisky dojrzewa, a jak wiemy „ wood makes whisky”.

Dodatkowo, będąc właścicielami znacznej ilość beczek winnych, z rodzinnych winnic położonych w regionie Burgundii, destylarnia nie może narzekać na ich brak, nawet takich, w których dojrzewały wybitne wina.

Pośród nich znalazły się chociażby te, wykorzystane do produkcji Tullibardine 228 Burgundy Finish, edycji która powstała poprzez przelanie destylatu z beczek 1st fill Bourbon do beczek po czerwonym Pinot Noir pochodzącym z Chateau de Chassagne Montrachet na 18 miesięcy.

Mimo wielu trudności, które napotkały destylarnię w trakcie jej historii, jak częste zmiany właścicielskie, wyhamowana produkcja, sprzedaż destylatu głównie firmom blendującym czy niemalże 10-cio letnia przerwa w działalności, udało się obecnym właścicielom odnaleźć niezły zapas whisky, napełnionej przez poprzedników do wysokiej jakości beczek. Były to głównie beczki pierwszego napełnienia po Bourbonie, ale także po Sherry. Odkupiono także od pośredników znaczące ilości mocno dojrzałego już destylatu. Odpowiednio duży stock wiekowej,  wysokiej jakości whisky umożliwił wprowadzenie na rynek dwóch wiekowych wersji: 20 i 25 yo. Do tego doszły dwie limitowane edycje z serii Custodians Collection, Vintage 1970 i 1962, chociaż serię zapoczątkował Tullibardine z 1952 roku.

Wszystko wskazuje na świetlaną przyszłość destylarni oraz coraz to nowe wersje, które będą pojawiać się na półkach sklepowych. Jedyne, czego nie zmieniono w destylarni, to wyposażenie techniczne, które w identycznej formie funkcjonuje od lat 70-tych.

W najnowszej Whisky Bible 2018  Tullibardine oceniono niezwykle wysoko. Sam autor Jim Murray ma w branży wielu wrogów, wielu nie zgadza się z jego ocenami a nawet próbuje kpić z jego wiedzy. Miałem okazję spotkać autora osobiście, nawet dwukrotnie i śmiało mogę stwierdzić, że wrogość do jego osoby musi wypływać z bardzo niskich pobudek. Mało kto miał okazję przetestować tak wiele gatunków whisky, mało kto tak jak on potrafi opisać jej aromaty i smaki .

A że często nie zgadzamy się z jego wyborami… no cóż ocena whisky była , jest i zawsze pozostanie rzeczą subiektywną.

Najwyższą notę w Whisky Bible otrzymał Tullibardine 1970- 96,5 pkt/100, a komentarz do niej wyglądał następująco: „mimo że jestem profesjonalnym pisarzem i na co dzień ( przekuwam słowa na papier), żadne ze słów nie jest w stanie oddać sprawiedliwości co do jakości tego trunku.

Tullibardine The Murray (12 yo first fill Bourbon cask strength) – 94,5 pkt/100

Tullibardine 20 yo – 92,5 pkt/100

Tullibardine Sovereign – 89,5 pkt/100

Nie pozostaje nic innego, jak podążyć za ocenami autora Biblii , zaangażować własne zmysły , a po degustacji  zaakceptować lub zweryfikować jego werdykt.


Dodaj komentarz