Whisky mieszana nadal “Gra pierwsze skrzypce”
Choć segment whisky premium rośnie w zaskakująco szybkim tempie, zarówno na świecie jak i w Polsce, polska rzeczywistość zdaje się jednak odbiegać nieco od trendu światowego.
Wg raportu IWSR, obecnie na 100 butelek whisky kupowanych na świecie, średnio ok. 10 stanowią whisky single malt.
W Polsce procent ten jest dużo mniejszy, z trudem dobija do 4%, co oznacza, że whisky mieszana nadal “gra pierwsze skrzypce”.
Można tłumaczyć to niższą zasobnością portfeli, można też za winowajcę uznać zbyt krótką historię w ramach zjednoczonej Europy, innymi słowy zbyt późno ruszyliśmy w świat, ucząc się tego, co dla innych od dawna stanowi normę.
Ogólnie rzecz biorąc, whisky mieszana, blendowana jest tańsza, gdyż w jej skład oprócz whisky jęczmiennej, droższej w produkcji i bardziej pracochłonnej, wchodzi też tzw. whisky zbożowa, tańsza i szybsza w produkcji. Produkowana z pszenicy lub kukurydzy w kolumnach destylacyjnych stanowi pewien “wypełniacz”, który obniża koszt produktu finalnego.
Mieszając w odpowiedniej proporcji destylat malt (jęczmienny) i grain (zbożowy) otrzymujemy whisky blendowaną.
Jej historia sięga początków XIX wieku, kiedy to były poborca podatkowy, Aeneas Coffey opatentował aparaturę umożliwiającą destylację ciągłą, szybszą i tańszą od destylacji w tradycyjnych alembikach, a w ślad za wynalazkiem uchwalono prawo, zezwalające na mieszanie destylatów różnego pochodzenia. Tak właśnie narodziła się whisky blendowana.
Przejdźmy teraz do meritum tego wpisu, a zatem do cen whisky mieszanej, które możemy spotkać na półkach sklepowych.
Wzrok nasz przyzwyczaił się już do promocyjnych cen , szczególnie w hipermarketach, gdzie cena butelki whisky spadała poniżej 40 zł, będąc porównywalną z ceną wódki, która z pewnością jest znacznie tańsza, nie potrzebuje chociażby 3 lat maturacji w dębowych beczkach, aby mogła być sprzedawana jako whisky.
Można oczywiście założyć, że skoro jedna whisky kosztuje 39 zł, a druga powiedzmy dwa razy tyle, to na tej drugiej ktoś stara się zarobić dużo więcej.
I tak i nie. Nie można bowiem wykluczyć sytuacji, w której wysoką cenę whisky tłumaczy jedynie wyższa niż przyzwoita marża dystrybutora, ale wpisem tym chciałem zwrócić uwagę na bardziej złożoną materię.
Whisky mieszana nie ma w żaden sposób narzuconej definicją proporcji, wg. której whisky malt należy zmieszać z grain. Wyobraźmy sobie 500 l beczkę , która jest wypełniona po brzegi tańszą wersją zbożową , do której dolejemy zaledwie łyżeczkę od herbaty whisky jęczmiennej. Tyle w zupełności wystarczy, aby otrzymany produkt nazwać whisky mieszaną.
Możemy też wspomnianą wyżej beczkę napełnić w proporcji 50/50, gwarantuję, że koszt oraz smak z pewnością będzie odmienny, z pewnością ciekawszy. Zatem proporcja, niestety niewidoczna na etykiecie jest jednym z czynników, który na finalną cenę wpływa.
Wiemy także, że większość whisky dojrzewającej w magazynach, spoczywa w tańszych, łatwiej dostępnych beczkach po Bourbonie.
Zakłada się, że obecnie na świecie 90% whisky właśnie tak jest przechowywane. Ale pozostałe 10% to np. beczki po Sherry, dużo cięższe do zdobycia i 10-cio krotnie droższe od poprzednich. Czy skomponowanie dwóch odmian whisky mieszanej, nawet w podobnych proporcjach, używając w jednej z nich jako głównego składnika whisky leżakującej w beczce po Sherry, a w drugiej whisky pochodzącej z beczek po Bourbonie kosztuje tyle samo? z pewnością nie.
Życie i doświadczenie pokazuje, jak wiele tanich whisky posiada mocno alkoholowy zapach, jak trudno je konsumować bez użycia lodu czy np. Coli. To właśnie efekt wysokiego udziału whisky zbożowej w mieszance. Są jednak dobre whisky mieszane, budowane na destylatach pochodzących z destylarni, które tradycyjnie od lat korzystają wyłącznie lub prawie wyłącznie z beczek po Sherry i których udział procentowy w finalnym produkcie jest wystarczająco wysoki, aby jej aromaty nie przypominały czystego alkoholu, a lód nie był obowiązkowy do ich gaszenia.
Naprawdę dobry produkt musi kosztować więcej niż produkt wątpliwej jakości. Za klimatyzację, albo automatyczną skrzynię biegów w samochodzie też musimy dopłacić, za darmo nikt jej nie zaoferuje.
Czy mam jakieś sugestie … oczywiście że tak. Dla poszukujących whisky w miarę ekonomicznej cenie, lecz z pewnością droższej od produktów marketowych, proponuję na próbę whisky H&B lub Langs.
Marka H&B (Hedges and Butler) zarejestrowana została w Londynie w 1667 roku przez kupców win i alkoholi, a w 1837 roku przyznano jej królewską gwarancję umożliwiającą dostawy na dwór królowej Wiktorii. Mimo, że definicja wymaga min. trzyletniego okresu leżakowania w beczkach, w każdej butelce H&B odnajdziemy produkt, spoczywający w nich ponad 5 lat.
Whisky Langs, z nieco krótszym rodowodem, także otrzymała gwarancję królewską w 1984 roku, przyznaną przez królową Matkę, jej wiek widoczny na etykiecie także wskazuje na dłuższy od większości whisky w tym segmencie okres maturacji, podobnie jak u H&B jest to 5 lat.
Warto spróbować jak smakuje przyzwoita whisky w przyzwoitej, choć nie najniższej cenie.